Półmetek wakacji za nami! Czasem przychodzi człowiekowi do głowy coś dziwnego i enigmatycznego, z czym koniecznie trzeba sie zmierzyć. Warto zrobić ten krok, chociażby dla samej satysfakcji, np. duchowej. A więc, przypomnijmy sobie postać Ojca Założyciela Bł. Bronisława (tego nigdy dość!) w pigułce i pamiętajmy o modlitwie za Jego przyczyną...
CZĘŚĆ 1, ZWĄTPIENIE
Proza życia tak okrutna znów do drzewa mnie przybiła,
to, co było fundamentem, pyłem stało się na wietrze,
ostrzem faktów codzienności kolej rzeczy poraniła,
dokąd zmierzam, wiem na pewno, ale wiem też - że już nie chcę.
Tam gdzie nie da się rozumieć, tam gdzie wielka niewiadoma,
cóż to prawda jest? - pytają, czym są historyczne mity,
próżno szukać jest miłości i nadzieja jest znikoma,
czego sam dokonać mogę, w błogie wprawia mnie zachwyty.
Kruchość i ulotność życia sercem moim zawładnęła,
jam zwątpieniu poddał oto, cały wielki twój Majestat,
Bóg ideą mego życia? Ta idea zatonęła,
chwytać dzień postępem, wiedzą, walczyć nigdy nie chcę przestać.
Młodość praw swych oczekuje, wolność skrzydeł mi dodaje,
moim sacrum silny człowiek, mą świątynią własne ciało,
chcieć czy nie chcieć Opatrzności, ten dylemat pozostaje,
z mym imieniem Imię Twoje, wtem rozgrywkę tę przegrało.
Z dziecięcego kręgu baśni, wnioski można wynieść tylko,
skrzydła rosną dorosłości, nikt niech złapać mnie nie zdoła,
świata jestem iskrą małą, dla jestestwa jedną chwilką,
wyrok zapadł! Czy świadomie? NIE – dla Boga i Kościoła.
Te obawy Bronisława, tak okrutne w swych zamiarach,
miały cel – umocnić wiarę, a nie zniszczyć ją w posadach...
CZĘŚĆ 2, POWOŁANIE
Nocy ciemna bezlitosna, któraś serce me zamknęła,
Ukażże się Nieskończony, mej pewności przywróć blaski,
daj wytchnienie choć przez moment, chcę to poczuć tu i teraz,
sam tym faktem utwierdzony życie złożę w świętość łaski.
Tej postaci tajemniczej co proroctwa wygłosiła,
światła próżno szukać wokół i na całym ziemskim globie,
nie wiem czemu, tak namiętnie, duszę smutną odmieniła
głupcze, ślepcze spójrz na siebie, światło świeci tylko w tobie!
Moją jesteś chwilo cudna, sensu życia przepełnienie,
bądź miłościw mnie grzesznemu! Żem na siebie wziął niepewność,
zapomniałem żeś miłościw, rzeczywisty pewny siebie,
jak mam wdzięczność swą wyrazić? bierz na wieki życia sedno.
Gdzie korzenie powołania twa moc sprawcza uczyniła,
odpowiedzi szukać? Po co? Siła to nadprzyrodzona,
rzecz to nielogicznej treści, aż tak prosta, że zawiła,
oddam miłość mą jedyną, większej, która za mnie kona.
Słowo Twoje jak miecz ostry duszę ludzką przeorało,
zwyciężyłeś Wszechpotężny, Który Jesteś, Który Byłeś,
Bóg zaufał grzesznikowi, który kocha wciąż za mało,
zapomniałem żeś miłościw, Wszechpotężny zwyciężyłeś!
Z wiarą było mu do twarzy, poszedł tam gdzie głód i nędza,
a Bronisław został sobą, lecz z tytułem: proszę księdza!
CZĘŚĆ 3, WIZJA – KIERUNEK DROGI
Być dla Ciebie całym sobą, życia mego to zadanie,
ufać Temu wbrew wszystkiemu, co pieczęcią mnie naznaczył,
czy Mu sprostam, nie wiem tego, lecz w wysiłkach nie ustanę,
Bóg w ubogich zapomnianych, tak odnaleźć Siebie raczył.
Sztuka wielka władać zmorą, co na wskroś przeszywa życie,
gdzież narodzie twa tożsamość, Polakami demon włada,
wśród pospólstwa spustoszenie, podejrzanych trunków picie,
często zginam swe kolana, błagam , proszę, na twarz padam.
Proboszcz – brzmi to nader dumnie, Bóg w nim ma upodobanie,
łzy do oczu tak się cisną, jakby miały eksplodować,
większe pole do działania, jakże większe to zadanie,
w stronę światła zwrócić modły i działaniem lud ratować.
Świat się topi w gąszczu brudów, polskość cuchnie niesłychanie,
zrezygnować? Żadną miarą! Więcej! Zamknąć się w klasztorze,
naród Tobą podtrzymuję, jednak gubię Ciebie Panie,
znając własne miejsce w świecie człowiek bardziej pomóc może.
Nie trafiłem, czemu nie wiem?, do klasztornych wrót podwoi,
choć Najwyższy ma być bliżej, mur zakonny nie jest dla mnie,
próbą była ma odmiana, postać święta przy mnie stoi,
i dziecięcy świat niewinnych, których radość leży na dnie.
Wielki Święty – Janie Bosco, odtąd z tobą być myślami,
wraca więc by wychowywać, ksiądz Bronisław salezjanin.
CZĘŚĆ 4, RZECZYWISTOŚĆ MIEJSCA
Wieś co Miejscem nazywano, wrogą społecznością stała,
dla pasterza, który pachniał obcym światem dobrobytu,
obojętnie i bez celu w złych nałogach umierała,
bieda z nędzą grają w kości, próżno szukać w niej zachwytu.
Brać Chrystusa w ręce swoje, by nadzieję ludziom zanieść,
z woli boskiej między swymi kapłan-Polak postawiony,
odrzuć kamień niegodziwcze, nie potrzebny buntu zamęt,
Bóg powrócił! Chce tu zostać, chociaż został wypędzony.
Słońce gaśnie za górami, noc przywrócić ma nadzieje,
nam nie dane było wiedzieć, czy nas dotknął palec Boga,
małych sierot wielkie rzesze, być wybranym to niewiele,
trzeba kształcić, żywić trzeba, by na świętość zapracować.
Dzieło Ojca pozostało, trwa i nadal się rozwija,
w dal wyruszył zastęp młodych, płacz ich oka nie dał zmrużyć,
wotum wnet wybudowano, w centrum Matka jest – Maryja,
każdy, kto opuścił Miejsce, Bogu i ojczyźnie służy.
Niekończące się problemy, diabeł porozstawiał sidła,
wierzę w Boga tym się chlubię, nic zniechęcić mnie nie zdoła,
Michał wiernie trwa na straży, Jego archanielskie skrzydła,
wiek przetrwały w przeciwnościach, klasztor, kościół oraz szkoła
przechadzając się Bronisław, myśl dopuścił do swej głowy,
dobrze żem pozostał w Miejscu, dzisiaj „wielkim” i Piastowym!
CZĘŚĆ 5, DZIEŁO ŻYCIA
Jeszcze Polska nie umarła, polskość z nurtem wiary płynie,
dzieło życia dokonane, rozwój sprawą niebios będzie,
w bólach rodzi się tożsamość, żyć chcesz? Żyj więc! A nie zginiesz
grzechy klękną na kolana, będzie głośno o nas wszędzie.
Nowym nurtem czas popłynąć, Kościół się przygląda bacznie,
tym, co Bogu chcą w ofierze życia kresy w darach złożyć.
zakonności nurt się rodzi, wkrótce sam oddychać zacznie,
nie ma wyjścia ziemska władza, michalitom drzwi otworzy.
Żywot ziemski nie trwa wiecznie, w ramach czasu zawieszony,
odejść pora, niechaj inni rodzą świętych mocą większą,
w Boga ręce oddał ducha, dziećmi swymi otoczony,
tchnienie Ojca się poddało. Wygrał! Przyniósł nam zwycięstwo!
Odszedł pasterz co rozplątał tajemnice rozwiązłości,
nad zwłokami Bronisława wdzięczny lud modły powtarza,
chwała Bogu Najwyższemu, Jemu cześć na wysokości
jeden w świecie człowiek taki, nic dwa razy się nie zdarza.
Choć historia bałaganem kolej rzeczy poraniła,
a Bronisław dumny przecież,w poczet Świętych zaliczony
prawdę jedną głoś odważnie, w kompromisach by nie zgniła
wciąż powtarza wychowując,wielki nasz Błogosławiony.
Czujesz? W sercu łka tęsknota, bylejakość życia porzuć,
za przyczyną Bronisława, przyjdź, opowiedz o tym Bogu!
CZĘŚĆ 6, PUENTA
Proza życia tak okrutna ciebie dzisiaj ukrzyżuje,
łatwo płynąć z nurtem rzeki, płyń pod prąd! Nie ryzykujesz!
Świat serwuje srebrną tacę, na niej szczęście które zniknie
w bólu zdobądź imię chwały, tak zaboli, że aż krzykniesz.
Dziełem Boga kruchość bytu, z woli Jego wielkość dana,
On początkiem kresu szczytem, wstyd ci upaść na kolana?
Przyjmij go na swego Zbawcę, On twe kroki pokieruje,
wówczas ciemność nocy strasznej zniknie, a ty zakiełkujesz.
Dostrzec cudu rzecz prawdziwa, jest warunek do spełnienia,
pogódź z własną się małością, a odnajdziesz sens istnienia.
To ryzyko jest zbyt wielkie? Wciskasz wiarę w snów fantazje?
Przypominasz Bronisława, myślał, że to on ma rację.
Miłość Pańska zwyciężyła, ksiądz Markiewicz w aureoli,
może ciebie też to spotka, gdy prowadzić się pozwolisz
Trzeba nam autorytetu, naród znów otumaniony,
czy to losu jest przypadek, że tu stoisz rozmodlony?
Boże, Panie Wszechmogący, który modlitw wysłuchujesz
polska młodzież wie kim Jesteś – któż nas lepiej pokieruje?!
Sto lat temu ksiądz Bronisław święcie przeszedł do wieczności,
on nie umarł, lecz w nas żyje, w czystej młodej świadomości.
Zgodnie powtarzamy chórem, tylko Bóg jest naszym Panem,
zawsze z tobą drogi Ojcze, tak na wieki wieków. Amen.