Świetlana przyszłość miała rysować się przed światem, który wyszedł z mroków średniowiecza i religijnego fanatyzmu. Ludzie podobno stali się mądrzejsi i zdolni do odrzucenia moralnego zabobonu, który krępował ich myślenie i wolność. Oświecony homo sapiens sięgnął gwiazd. Szkoda tylko, że na miano „sapiens” nie zasłużył, o czym świadczy najnowszy sondaż przeprowadzony na Kanadyjczykach.
Według badań aż 51% respondentów uważa używanie plastikowych słomek za moralnie niedopuszczalne. Jednocześnie tylko 26% uważa zabicie dziecka za zło. Na usta cisną się słowa, których nawet nie wypada zapisywać. Zresztą już dawno powiedziałem, że dzisiaj Kościół staje przede wszystkim w obronie racjonalnego myślenia, bo przecież nie o kwestie dogmatyczne tutaj chodzi, ale o zdrowy rozsądek. Jeżeli badania są prawdziwe i społeczeństwo szczerze wierzy, że plastikowa rurka jest większym nieszczęściem dla świata niż zabicie niechcianego dziecka to naprawdę tracę wiarę w ludzkość. Dokąd to wszystko zmierza? Czy ktoś przez przypadek wyłączył funkcję „myślenie” i przestawił wajchę na „autodestrukcję”? Przecież to się w głowie nie mieści! Skąd się wziął ten duch, a raczej demon, który prowadzi do takiego zaślepienia? Aż nie chce się wierzyć, że człowiek mógł wejść w takie koleiny myślowe. Zrezygnować z prawdy na rzecz wygody, ekologicznej pseudoreligii i nie wiem czego jeszcze. Sytuacja jest dramatyczna.
Ludzie rozumni muszą na siebie bardzo uważać. Dożyliśmy czasów, kiedy trzeba oglądać się za siebie, czy jakiś barbarzyńca nie podleci z nożem i w imię ekologicznego szału nie włoży nam w plecy noża wykonanego z bioodpadów. Skoro życie dziecka jest nic nie warte, to co dopiero jakiegoś antyekologicznego kontrrewolucjonisty. Orwellowska wizja świata wydaje się igraszką w porównaniu z tym, co obserwujemy obecnie. Jesteśmy o krok od katastrofy. Nie ekologicznej, ale ideologicznej. W pogardzie dla rozumu ludzkość cofa się do ery kamienia łupanego. To wtedy byliśmy najbardziej ekologiczni i żyliśmy „w zgodzie z naturą”. Nie emitowaliśmy dwutlenku węgla, plastikowych rurek i kapsli po piwie. Ciekaw jestem tylko, czy piewcy paleolitycznych rozwiązań będą zdolni zrezygnować z internetu, telefonu, cieplej wody w kranie i podwójnego espresso w porcelanowej filiżance? Jak ekologicznie, to na całego! Rewolucja nie znosi półśrodków.
Na koniec chciałbym zaapelować do mniejszości, która pozostała przy zdrowych zmysłach. Do samego końca mamy mówić prawdę i bronić człowieka rozumnego – korony stworzenia. Jeżeli przyjdzie taka godzina, że ostatni z nas zostanie postawiony przed tłumem niemyślącej większości niech głośno zawoła: „Ludzie, czy wyście całkowicie powariowali?”.