Duchowe poznanie spowiednika

Kuba nie korzystał z sakramentu spowiedzi od kilkunastu lat. Jego brat poprosił go o bycie ojcem chrzestnym dla swojego syna. Ucieszony Kuba wiedział, że związane jest z tym przystąpienie do sakramentów. Obawiał się spowiedzi. Wstydził się swoich grzechów i postanowił, że wyzna tylko część, żeby nie narazić się na zbyt surową pokutę i naganę spowiednika.

Zwlekał ze spowiedzią do ostatniej chwili. Wśród swoich znajomych dowiedział się, że pewien spowiednik nie zadaje surowych pokut i słynie ze szczególnej łagodności. Wybrał odpowiedni czas i moment, aby trafić właśnie do niego.

Stał w kolejce i zniecierpliwiony czekał na spowiedź. Sumienie nieustannie wyrzucało mu chęć zatajenia swoich grzechów. Kiedy wreszcie klęknął przed kratką konfesjonału wypowiedział tylko kilka lekkich grzechów i poprosił o pokutę.

Spowiednik pochwalił go, że miał odwagę przyjść do spowiedzi, ale zadał mu wyjątkowo surową pokutę. Była ona wręcz niemożliwa do spełnienia. Kuba wystraszył się i pytał, dlaczego za tak drobne przewinienia dostał tak dotkliwą pokutę.

Spowiednik uśmiechnął się i powiedział: „Widzisz, mój drogi, ojciec Dolindo Ruotolo mawiał, że jeżeli ktoś się dobrze wyspowiada powinien dostać małą pokutę, nawet jeśli grzechów było wiele. Jeśli natomiast ktoś zataja grzechy powinien dostać pokutę adekwatną do występku”.

Kuba nie mógł uwierzyć, że spowiednik przejrzał jego grzeszny plan. Postanowił wyznać wszystkie swoje grzechy co do jednego i bardzo za nie żałował. Na zakończenie spowiednik pochwalił go za dobrą spowiedź i podniósł na duchu.

Kuba jednak nie mógł spokojnie odejść od konfesjonału i po rozgrzeszeniu zapytał spowiednika, skąd wiedział, że zataił swoje grzechy za pierwszym razem. Na to kapłan mu odpowiedział: „Wiesz co, kiedy podchodziłeś do konfesjonału podałeś mi do podpisania kartkę, że będziesz ojcem chrzestnym, ale przez przypadek oddałeś mi też swoją kartkę ze szczegółowym rachunkiem sumienia. Kiedy zorientowałem się, że wyznałeś tylko trzy pierwsze grzechy z listy zrozumiałem, że po prostu bardzo się boisz i nie wyznasz ich wszystkich. Nie chciałem, żebyś odszedł bez rozgrzeszenia”.

Kuba płakał z żalu za grzechy i jednocześnie śmiał się przez łzy, że Bóg postawił na jego drodze takiego spowiednika. Zapamiętał tę spowiedź i zaznaczył ten dzień w kalendarzu na pamiątkę tego niezwykłego wydarzenia. Był 29 września.

Inne artykuły autora

O wymiarach ludzkiej cierpliwości

Odkryj wartość kierownictwa duchowego

Kręte drogi niewiary