Powrót do Polski

Generał Salezjanów bł. dziś ks. MIchał Rua planował wysłać do Polski księcia Augusta. W tej ekipie miał być i ks. Bronisłąw Markiewicz, ale tak się nie stało.

Jak to się stało, że Ksiądz powrócił do Polski?  

Mój przyjaciel ks. Stanisław Spis (wykładowca i rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego) już w 1887 roku pisał do mnie pragnąc, bym jak najrychlej powrócił do kraju. Przypuszczał, że będzie wakat na probostwie w Miejscu Piastowym, gdzie kolatorem był Jan Trzecieski. Ale wówczas do objęcia Miejsca przez salezjanów nie doszło.

Jan Trzecieski, chcąc ofiarować salezjanom wspomnianą parafię, odezwał się ponownie w 1891 roku we wspomnienie św. Michała Archanioła (29 września). Jak wiadomo, sam tego nie mógł uczynić, a jedynie za zgodą biskupa Soleckiego. Poradziłem mu, aby sprawy załatwiał najpierw w kurii w Przemyślu. Jednak cały ten proces szedł wolno i biskup decyzji nie podejmował. Aż razu pewnego o tym, że Trzecieski czyni starania o sprowadzenie salezjanów do Miejsca, dowiedziała się hrabina Anna Potocka. Ona wsparła tę ideę gorąco. Napisała list do Trzecieskiego, wyrażając chęć pomocy w tej sprawie, gdyby kolator jej potrzebował. Ostatecznie napisała też do biskupa, który od ręki dał jej pozytywną odpowiedź.

 

I objął Ksiądz to probostwo?

Zanim do tego doszło, należało zgodnie z prawem kościelnym i austriackim załatwić szereg formalności. No i też diabeł zamieszał ogonem. Hrabina, która otrzymała pozytywny list od biskupa, miała wysłać go do Trzecieskiego i zresztą przez kilka tygodni myślała, że to uczyniła. Ale okazało się, że gdzieś się on zawieruszył i dopiero robiąc porządki odnalazła go, uświadamiając sobie, że go nie wysłała. Bardzo się zasmuciła i zawstydziła takim obrotem sprawy. Wreszcie wysłała go do Jana Trzecieskiego, a on przesłał go do mnie.

Po drodze były jeszcze inne perturbacje, jak to się zwykle zdarza przy takich sprawach.

 

Jakie?

Na przykład ojciec Augusta Czartoryskiego mówił kiedyś przed obłóczynami księcia, że będzie robił wszystko, aby salezjanie do kraju nie mogli przybyć. Czy on jednak rzeczywiście przeszkadzał tego nie wiem, ale tak mi mówił.

 

I co było dalej?

Zgłoszono mnie jako kandydata na probostwo. Oprócz mnie kandydowało jeszcze czterech innych księży. Na sesji w Przemyślu 11 lutego 1892 roku, po załatwieniu wszystkich spraw formalnych, wakujące stanowisko po ks. Janie Samockim powierzono salezjanom. Namiestnik Badeni nie zgłosił żadnych zastrzeżeń co do mojej osoby na probostwo.

 

Może pomogła w tym hrabina Potocka? Przecież Badeni wiedział, że jest Ksiądz autorem publikacji „Trzy słowa”, z tezami której się nie zgadzał, a wręcz je zwalczał.

Tego nie wiem. Opuściłem Włochy i 23 marca 1892 roku dotarłem do Przemyśla. Następnego dnia złożyłem przepisaną prawem przysięgę. Do Miejsca przyjechałem 28 marca.

Inne artykuły autora

Pierwszy Salezjanin w Polsce

Droga do szczęścia Narodu: POWŚCIĄGLIWOŚĆ I PRACA 

Powrót do Polski