88 – Wernisaż prac Profesora Wincentego Kućmy (cz. II)

Zapewne nie tylko mnie dostojny artysta zaskoczył. W obszernej sali głównej przepięknego Pałacu Sztuki na Placu Szczepańskim wystąpił z ekspresyjną i pobudzającą do refleksji instalacją Spalony kościół.

Opowiedział o tym krótko i nie wszystkie słowa do mnie dotarły, ale spróbuję ideę przekazać w sposób najlepszy jak potrafię, zapewne subiektywny i z nałożonymi własnymi kalkami wspomnień tudzież traumatycznych doświadczeń. Na przestrzeni lat opisałem historie setek świątyń (przeważnie św. Michała) i jakże często przewija się w nich motyw pożarów oraz heroicznej odbudowy. Bywało i tak, że trudu rekonstrukcji nie podjęto – niejedna piękna świątynia obróciła się w niebyt. Najboleśniej przeżyłem celowe jak się okazało podpalenie zabytkowego drewnianego kościółka w Parku Decjusza na podkrakowskiej Woli Justowskiej. Ponieważ akurat tam mieszkałem, z radością przychodziłem na niedzielne nabożeństwa. Podobno spłonął niczym zapałka, nie było najmniejszej szansy na ratunek. Widok zgliszcz był dla mnie tak przygnębiający, że mimo odbudowania nie chciałem już tam przychodzić. Zresztą i ten drugi zrekonstruowany kościół podpalono po jakimś czasie ponownie, ale mieszkałem już wtedy w innej dzielnicy miasta. Wincenty Kućma nie mówił skąd pochodziły resztki spalonego kościoła, z których wykreował autonomiczne dzieło sztuki. Brama główna, bardzo dużo drzwi, płaskie powierzchnie drewniane, fragmenty boazerii i wszystko to en bloc poddane twórczym przetworzeniom wydobywających z osmolonych i zwęglonych płaszczyzn nową godność, sacrum zaklęte w krzyku drewna trawionego przez ogień, drewna jakby zastygłego i jakże bezbronnego. „Jesteśmy w kościele, bo nawet spalony nadal pozostaje on świątynią i przez bramę główną przenika do nas niewidzialnie Chrystus. (…) Na podstawie tych przebranych resztek odczytacie, jeżeli tylko podejmiecie taki trud, sens i ideę prezentowanego tu przedsięwzięcia”. Zacytowałem słowa Profesora z pamięci i być może niedokładnie.

Drugą dla mnie najważniejszą wypowiedzią było krótkie i tchnące głęboką miłością wyznanie prof. Barbary Widłak, dziekana Wydziału Form ASP w Krakowie (taką skrótową nazwę stosowano w czasach, kiedy prof. Wincenty Kućma był z tym wydziałem aktywnie związany, zanim w roku 2000 przeszedł na emeryturę, i taką nazwę jeszcze dawniejsi absolwenci – ci spod znaku legendarnego profesora Pawłowskiego – używają do dzisiaj: Formy i basta). Wypowiedź Pani Basi, którą poznałem przed rokiem w Zakopanem na uroczystości pogrzebowej naszych wspólnych przyjaciół, była cudownym świadectwem głębokiego związku ucznia-studenta z mistrzem, przyjaźni ludzi połączonych wrażliwością twórczą i wibracją artystyczną. Kilkakrotnie przewinęło się słowo Pasierbiec. Ponieważ i Profesor Kućma wielokrotnie w rozmowach ze mną przywoływał Kalwarię na stoku wzgórza w Pasierbcu jako swe dzieło ukochane i wyjątkowe, podobnie i inne osoby współtworzące, wiem że istniała tam niepowtarzalna wspólnota i na trwałe została wpisana do pamięci. I ja uwielbiam Pasierbiec, bywam tam regularnie. W opinii powszechnej tu tutaj znajduje się najpiękniejszy pomnik św. Jana Pawła II z tysięcy, które w Polsce powstały.

Dla mnie osobiście najwspanialszą przestrzenią Wincentego Kućmy pozostaje jednak Golgota Podgórska, niezwykła galeria autorska tego artysty skondensowana na skałach dawnego średniowiecznego kamieniołomu przy kościele św. Józefa na krakowskim Podgórzu. Niby centrum miasta, a jednak cisza i zaduma, kamienie i schody, platformy widokowe i liczne ławki zachęcające do medytacji, reasumując to przestrzeń (mikroprzestrzeń) „nie z tego świata”. Nie wierzycie? No to zapraszam, wstęp wolny.

Na koniec radbym powrócić do instalacji Spalony kościół i tchnąć w tę wizję dozę optymizmu i nadziei. Nic i przenigdy nie wywarło na mnie tak bolesnego doznania jak widok spalonego lasu w okolicach Kuźni Raciborskiej na Opolszczyźnie. Wracałem samochodem i wszędzie jak objąć wzrokiem tkwiły kilkumetrowe kikuty poczerniałych pni, niekończące się monstrualne cmentarzysko przyrody, ścielący się nisko dym, paroksyzmy co jakiś czas pękających żagwi, agonia, proces coraz krótszych ruchów spastycznych, cichnących jęków, ból zastygający w ciszy, para, swąd i w końcu zimna lodowata cisza, bezruch. Mówi się, że las płonie szybko, a rośnie wolno. Przejeżdżałem w tym samym miejscu po kilku latach i już na samą myśl o spotkaniu odczułem trwogę. Jak głęboką odczułem ulgę, kiedy zamiast ponurego cmentarzyska oczom ukazał się młody piękny las, zdrowy i całkiem okazały, z zielenią przyjemnie soczystą. Na własnych popiołach las odradza się więc jak feniks i potwierdzają to leśnicy. Spalony kościół Wincentego Kućmy to także nadzieja odrodzenia, intuicja i mądrość duchowa artysty przemówiła oto do nas na wszystkich poziomach znaczeń i przekazana została z tak typową dla tego artysty subtelnością.

Herbert Oleschko 

  

Tekst ten przeznaczony jest dla mediów michalickich. Profesor Wincenty Kućma od ponad 50 lat związany jest zarówno duchowo, jak i przez liczne zrealizowane projekty ze zgromadzeniami michalickimi oraz Wodzem Anielskim św. Michałem Archaniołem.                           

 

Inne artykuły autora

Święto Niepodległości 2024 po kalwaryjsku

ANIOŁOWA OPOWIEŚĆ Z KRAKOWA

Anielskie spotkania u Augustianów